Skąd się wziął gin ?
To charakterystyczny trunek, którego nie sposób pomylić z żadnym innym. Specyficzny aromat i dość ostry smak nadają mu jagody jałowca. Historia ginu ginie nieco w pomroce dziejów – za jego "ojca" uchodzi Franciscus de la Boë – XVII-wieczny lekarz i profesor uniwersytecki specjalizujący się między innymi w badaniach nerek, wątroby i przewodów żółciowych.
Jak znakomita większość zawierających zioła alkoholi gin zadebiutował jako lekarstwo — wspomagając pracę nerek. Być może jeszcze wcześniej pojawił się w klasztornych aptekach, ale nie mamy żadnych dokumentów na ten temat. Na pewno pochodzi z Niderlandów – słowo „gin” jest skrótem od flamandzkiego „genever” lub „jenever” oznaczającego po prostu jałowiec. Szybko trafił do Anglii – najpierw do aptek, potem do pubów.
Niechlubne początki sukcesu ginu.
Już pod koniec XVII stulecia gin cieszył się wielkim powodzeniem w Anglii, niestety nie pośród koneserów. Ze względu na wysokie cło nałożone na francuskie koniaki i brandy stał się najtańszym alkoholem i najtańszym sposobem na upicie się. Przez kilka lat był nawet tańszy od piwa !
Do jego masowej produkcji wykorzystywano zboże najgorszej jakości, a dodatek jałowca i cukru (tak, wtedy gin był dość słodki) pomagał przełknąć straszliwy destylat. Aby zaoszczędzić czasu „spragnionym” sprzedawany był nawet w „automatach” zwanych Puss & Mew. Do pyszczka figury kota (Tom Cat) wrzucano pensa, a barman, usłyszawszy brzęk monety, wlewał z drugiej strony miarkę ginu, którą przechodzień wypijał wprost z rurki... Tak wyglądał pierwszy w historii automat sprzedający napoje alkoholowe.
Tani gin uznany został za bezpośrednią przyczynę masowego alkoholizmu i wzrostu przestępczości w ówczesnym Londynie. Nie udało się tego ograniczyć aktem prawnym zwanym „Gin Act”, wprost przeciwnie, kraj zalały jeszcze większe ilości ginu z nielegalnych gorzelni. Dopiero na początku XIX wieku pojawił się gin dobrej jakości, a profesjonalni producenci wyparli z rynku bimbrowników.
London dry gin niekoniecznie z Londynu.
London Dry Gin – taki napis znajdziemy najczęściej na butelce dobrego ginu. Nie znaczy to jednak, że pochodzi z Wielkiej Brytanii. W ten sposób oznacza się metodę produkcji — powstaje na bazie 70% destylatu z dodatkiem różnych roślinnych składników (oprócz obowiązkowego jałowca są to najczęściej skórki cytrusowe, kolendra, arcydzięgiel lekarski i mniej lub bardziej egzotyczne korzenne przyprawy). Nie jest dosładzany ani barwiony, zwykle osiąga moc 40-45% alkoholu. Powstaje praktycznie wszędzie, gdzie docierały wpływy Imperium Brytyjskiego lub Królestwa Niderlandów.
Inne rodzaje to Gin, czyli alkohol aromatyzowany jagodami jałowca i Distilled Gin — destylowany powtórnie z dodatkami i doprawiany ekstraktami smakowymi i barwnikami.
Ciekawostką jest tradycyjny Jenever w kamionkowych butlach, tradycyjnie serwowany w Belgii i Holandii oraz Tom Cat Gin – próbujący odtworzyć słodkawy smak XVII-wiecznego trunku.
Czy można pić gin w czystej postaci ?
Oczywiście, entuzjaści tego trunku twierdzą, że tylko tak można poczuć jego subtelności smakowe. Tak właśnie, w shotach serwuje się jenever w Holandii i Belgii. Rytuał nakazuje napełnić kieliszek z meniskiem wypukłym, co Flamandowie nazywają poetycko „z widokiem na jezioro”. W języku flamandzkim istnieje ponad 40 (!) określeń na shota ginu. Zwolennicy mocniejszych wrażeń mają tam zwyczaj przepijać kieliszek ginu szklanką piwa.
Ginem smakowym można delektować się w koktajlowym kieliszku na kostce lodu – jest to doskonały, orzeźwiający aperitif. Przykładami takich ginów mogą być na przykład Tanqueray Flor de Sevilla (z dodatkiem czerwonej pomarańczy) czy Bombay Bramble Gin (z dodatkiem malin i jeżyn).
Najsławniejszy z duetów – Gin & Tonic.
To jedna z nierozłącznych par w świecie gastronomii.
A skąd pochodzi zwyczaj mieszania ginu z gorzkawym, gazowanym napojem ?
Otóż wywodzi się on z brytyjskich kolonii w Indiach. Żołnierze brytyjscy dostawali tam profilaktycznie dawkę chininy – lekarstwa przeciw malarii. Potwornie gorzki proszek mieszali najpierw z wodą sodową, okazało się jednak, że dodając do tego jeszcze miarkę ginu, można osiągnąć efekt typu „przyjemne z pożytecznym”:)
Całkiem serio, było to epokowe odkrycie, a gin z tonikiem znany jest pod każdą szerokością geograficzną. Jeśli macie ochotę na tego drinka, zadbajcie o dobrej jakości, „prawdziwy” tonik. Kiepskie, zazwyczaj przesłodzone podróbki toniku zepsują skutecznie smak najlepszego ginu. Do klasycznego Gin & Tonic najlepiej użyć typu London Dry – np. Bombay Sapphire.
Co jeszcze lubi gin ?
Drugi w hierarchii popularności drink na bazie ginu to bez wątpienia Martini Dry – gin z odrobiną wytrawnego wermutu i oliwką. Proporcje dowolne, Ernest Hemingway mawiał, że dobry gin wystarczy przeżegnać korkiem od Martini:)
Oprócz tego gin doskonale łączy się ze składnikami owocowymi – sokiem z pomarańczy, limonki, cytryny czy grapefruita.
Ciekawym dodatkiem jest świeży plasterek ogórka (szczególnie w przypadku Hendric's Gin, który zawiera ekstrakt z ogórka i róży).
Połączy się praktycznie z wszystkimi likierami owocowymi. Dobrze smakuje z szampanem lub Prosecco. Lubi nietypowe ziołowe dodatki – liść bazylii lub gałązkę rozmarynu.
Reasumując – gin jest znakomitą bazą do drinków, a jego zastosowanie jest praktycznie nieograniczone. Nie bójcie się poeksperymentować z ginem !
Jaki gin polecamy ?
Różnorodność obecnie produkowanych ginów prowokuje do eksperymentów i szukania ciekawych smaków. Z jednej strony znani producenci wzbudzają zaufanie poprzez rozpoznawalność swoich marek, ale fajni ginu doskonale wiedzą, że często niszowy gin z niewielkiej manufaktury może dostarczyć wiele przyjemności z degustacji.
Zacznijmy od tym mniej znanych, ale świetnych ginów, spośród których polecamy spróbować: Copper Head, Cubical Kiss, Roku z Japonii, czy Malfy.
Giny wyróżniające się wśród rozpoznawalnych marek o utartej pozycji rynkowej i świetnej jakości to: Bombay Sapphire, Monkey 47 lub Tanqueray.
Ważne, aby eksperymentować i szukać nowych smaków, które w przypadku ginu mogą okazać się odkrywcze.
Gdzie kupić dobry gin ?
W naszym salonie ICON Wine & Whisky Selection zlokalizowanym na warszawskim Targówku przy ulicy Głębocka 5/u3 mamy szeroki wybór wyselekcjonowanych ginów. W naszej ofercie znajdziesz zarówno rozpoznawalne marki, jak i niszowych producentów o znakomitej jakości. Zapraszamy.